środa, 31 października 2007

A jednak...

...Stadion Narodowy w centrum miasta- informuje dziś dziennik, cytując Mirosława Drzewieckiego z PO. Po długim namyśle posłowie Platformy zdecydowali jednak, idąc za głosem zdrowego rozsądku, że jednak Bufetowa plecie androny, a Stadion XX-lecia to kiepska miejscówka na kolejne luksusowe osiedle. Tym samym więc przyznali rację podłym politykierom z PiS. Och, cóż za upokorzenie, cóż za hańba. Jak oni biedni to zniosą? Chyba znów daje o sobie znać coś, co określiłbym od biedy jako...

Dualizm Platformy.

Mianowicie PO, mimo wygranych wyborów, wciąż cierpi na tą samą schizofrenię. Kseroboje PiS czy liberalna alternatywa? Janczarzy III RP czy pionierzy nowego ładu? Platforma, czy Platformafia? Nawet stary Sofokles nie wymyśliłby lepszego konfliktu tragicznego od tego, jaki teraz musi rozgrywać się w głowach wielu polityków tej partii. No bo umówmy się- PO to nie monolit i nie jest (nawet w moim blogu :P ) do szczętu zła, jak schwarzcharakter w tandetnym komiksie. Premier Kaczyński często wspominał o swej niechęci do Dona Tuska, Capo di tutti Capi skrzydła karierowiczowskiego PO. Powiedzmy sobie jednak szczerze- PO to także twarze mniej jednoznaczne, jak Jarosław Gowin czy Julia Pitera, a do niedawna także Jan Rokita. Niemniej pragmatyczne kadry tej partii ostatnimi czasy wydają się przechylać całą Platformę może nie tyle na lewo, co ku pewnemu relatywizmowi, którego brak czyni PiS tak aktrakcyjną opcją na naszej scenie. I właśnie takie osobistości jak sam Tusk tudzież Schetyna czy jemu podobni blokowali i nadal blokują koncepcję PO-PiS. Bo szczerze- wrzaski, kłotnie i inne takie rzeczy to w sumie żadna przepaść między partiami. Różnice programowe? A to niby PSL jest taki liberalny...? Problem to niestety po pierwsze konkretni ludzie, których ambicja jak nie zżera to przynajmniej podgryza jak wygłodzony królik, a po drugie ogólna kultura polityczna w obu partiach. PiS to zero tolerancji dla pewnych zjawisk; dla wielu osób w PO nie jest to takie oczywiste. Paradoksalnie dla PO najlepszą możliwą opcją byłaby przegrana w wyborach. Moment refleksji. Być może wówczas "dwór Tuska" skończyłby na bruku, a sama Platforma mogłaby przeżyć jakiś wewnętrzny renesans. Na razie tymczasem wciąż tkwi niestety w głębokim Średniowieczu.

TUSKen Raider

Sorry, ale dziś znów będą Star Warsy. Zresztą co by nie mówić, Tusk sam jest sobie winien, skoro wraz z kolegami ochoczo wspominali o "Jasnej Stronie Mocy" którą niby to mieliby reprezentować. Ale to, że kiedyś w Ratuszu Panią Bufetową odwiedził platformerski aktywista podający się za Lorda Vadera podającego się za Komisarza Stolicy to jeszcze nie starczy. Inne powody? Że niby Tusk wygląda trochę jak Luke Skywalker „20 lat później?" Chyba nic z tego…

Prawda jak na razie jest niestety taka, że PO to ani jakieś tam Imperium, ani Rebelia, tylko pewne pomniejsze kreatury z gwiezdnowojennego bestiariusza. Fani, wytężcie pamięć: kojarzycie Tusken Raiderów, hę? Dla przypomnienia: pustynne, człekokształtne mutanty, mało komunikatywne i niezbyt rozgarnięte, ale za to wyposażone przez naturę w niebywałą agresję. Główne zajęcie- strzelanie do wszystkiego, co się rusza- zwierzę, człowiek, statek kosmiczny- nieważne, nie jest jednym z naszych, to rozwalamy. Brzmi znajomo? Jeżeli oglądaliście wiadomości w ciągu kilku ostatnich dni, względnie przeglądaliście w miarę obiektywną gazetę (obowiązkowo przez małe g) to powinniście zakapować.

Skleroza? To może przypomnę. Zoll na ministra sprawiedliwości? Grzebanie w CBA? Stadion Narodowy w Wawrze, Łomiankach- może i na Waszym podwórku, cholera wie na co Bufetowa wpadnie? To tylko niektóre. Rozwalamy wszystko, co się rusza, pamiętacie? No to git.

Schemat, jaki się wyłania, jest więc taki: PO jak na razie, nie mając konstruktywnych pomysłów na rządzenie, koncentruje się na demolowaniu najważniejszych zdobyczy IV RP. Ślepa rządza zniszczenia, godna rzeczonych kosmicznych patałachów z podwójnej trylogii Lucasa, czy może czysty rewanżyzm? Nie do końca. Bo trudno spodziewać się, że największa ponoć partia (teoretycznie) prawoskrętna ulega kolektywnym emocjom, zachowując się jak bachor w piaskownicy, który rozwala koledze zamek z piasku, bo był ładniejszy niż jego własny. Prawda jest niestety prawdopodobnie taka, że wszystkie te działania to coś więcej niż mściwe akcje a la Kill Bill, ale wyrachowany, precyzyjny plan działania mający na celu obronę własnych interesów. Tak, wiem, antykaczyści już jęczą, że to komunały, a poza tym każdy polityk zawsze broni własnych interesów, nie? OK., zgoda, pytanie tylko JAKICH interesów.

I tutaj już jest nieco gorzej. Bo po pobieżnej nawet analizie sytuacji pojawia się obawa, że działania PO jakoś tak nie do końca pasują do standardów demokratycznego państwa, a przynajmniej w stosunku do tych standardów, jakie PiS swoją benedyktyńską pracą usilnie próbował wprowadzić, stanowi istotny downgrade.

Casus 1- Stadion Narodowy. Za PiS zrobiono całą aferę z wykopywaniem lokalnych kramarzy, ugodami, poszukiwaniem działek, planami, obliczeniami, ile dni zajmie wywożenie gruzu i dlaczego się to nie opłaca. I powstał z tego konkretny projekt, bardzo dobry w swoich założeniach- tworzymy centrum sportowo-kulturalne z idealnym położeniem geograficznym, jednocześnie zachowując coś z architektonicznego dziedzictwa socrealizmu. Tereny zielone zamiast cuchnących straganów, hala sportowa na płycie, Stadion obok, koło dworca. Zastrzyk życia dla Pragi i miasta. Inwestycja na lata- nie tylko na Euro 2012, ale coś co mogło przyciągać wystawców zagranicznych, koncerty, imprezy kulturalne. I oto, pewnego dnia, jej wysokość Bufetowa mówi nam, że w zasadzie to na te wszystkie imprezy to możemy sobie jeździć do cholernych Łomianek. Akurat.

No dobra, a co zamiast Stadionu? Czyżby HGW w swojej dobroci chciała przywrócić tam wspaniałą agorę międzynarodowej kultury i wymiany gospodarczej pod tytułem Jarmark Europa? A figę! Chce walnąć tam osiedla, bo na chciwych deweloperach zbije się w krótkim terminie więcej kasy! I żadnych ale. Tak powiedziała. Grunty są za drogie. Sprzedajmy je pod budowę. Kręćmy lody póki można. To niestety jest tak proste, jak się wydaje. Life is brutal and full of zasadzkas. Mecz obejrzymy w Chorzowie, a Stadion przenieśmy najlepiej gdzieś do Czarnobyla, bo tam są naprawdę tanie grunty. Skandal. Jeśli ktoś wyskoczy mi z tekstem, że interes aglomeracji warszawskiej tudzież całego narodu zależy od tego, czy paru deweloperów wraz z Układem Warszawskim PO-SLD napchają sobie szwajcarskie konta, to przysięgam że- powtarzając za Tarantino- zrobię mu z dupy Jesień Średniowiecza.

Albo następny pomysł- CBA. „Służba, która będzie patrzeć NAM na ręce? No bez przesady, Donek, weź zrób coś z tym. No wiem że nie można zlikwidować, no ale może jakoś tak wyrwać zęby, ugłaskać, cokolwiek!” – wrzeszczał zapewne Schetyna, rzucając przyborami biurowymi w sekretarkę Tuska, z pianą na ustach i wzrokiem krwią nabiegłym jak seryjny morderca w amoku. No i voila- Kamiński musi odejść, CBA połączymy z policyjno-finansowym czymś tam. No i koniec z ostrą polityką karną! Pan Profesor Zoll już się tym zajmie. Tusk u Olejnikowej stwierdził, że potrzebny nam lepszy Ziobro. Jak na razie wygląda na to, że myśląc tym tropem, kilkutonowy czołg T-34 to takie lepsze Ferrari. Jakby nie było, nie wydaje mi się żeby przesadna zachowawczość w walce ze zjawiskami społecznie szkodliwymi typu chuligaństwo czy przestępczość zorganizowana była akurat tym, czego pragnie większość społeczeństwa. Miękkie podejście do tego zagrożenia to katastrofalna pomyłka i powrót to bezskutecznej polityki z czasów III RP. Ale szerzej o sprawie Ministerstwa Sprawiedliwości będzie innym razem.

O polityce zagranicznej i zwrocie o 180 stopni od twardego, godnościowego podejścia braci Kaczyńskich z powrotem do uległości (no bo z jakiego tytułu ekipa Putina tak bardzo cieszy się z nowego rządu w Polsce?) już nawet nie wspomnę. Wygląda na to, że znów będziemy startować z przegranej pozycji, tak wdzięczni, że jesteśmy w UE, że nie będziemy nawet marzyć o sprzeciwianiu się czemukolwiek, tak pełni respektu wobec (nie takich do końca ex) Sowietów, że ani piśniemy, jak przerzucą nam jeszcze pięć rurociągów po dnie Bałtyku. Ale za to jaki respekt, jaki szacunek będziemy mieli w świecie…

Jak na razie Donald Tusk wyśmienicie sprawdza się jako Człowiek-Demolka, problem tylko w tym, że o ile mnie pamięć nie myli, PO namiętnie mówiła coś o budowaniu, zgodzie i takich tam. Chwilowo niestety Tusken Raiderzy uskuteczniają rozwałkę w imię własnych partykularnych interesów i interesów elit skompromitowanej III RP. Jak na razie, sądząc po sondażach, obywatele wciąż pozostają pod urokiem obietnic nowej ekipy. Jednak w momencie, gdy stanie się dla nich jasne to, co dla co po niektórych już jest oczywiste- a mianowicie, że ekipa Tuska buduje cały swój program na negacji działań PiS, a od siebie do dodania ma- poza nielicznymi wyjątkami- niewiele, wówczas notowania mają wszelką szansę pójść w ślady wyników rządu Millera. Kiedy zaś nadejdą wybory- a wcale nie jest powiedziane, że zaczekamy sobie na nie aż 4 lata- elektorat bez skrupułów wytnie naszych rodzimych Tusken Raiderów w pień jak Anakin Skywalker. Szkoda tylko, że za rządy PO zapłaci kondycja państwa i społeczeństwa, ale skoro przeżyliśmy PRL… Ale spoko, PSL dał się już poznać jako niesforny koalicjant, pazerny na stołki w terenie, gdzie zresztą wciąż jest silnie umocowany, korzystając z Zeteselowskich korzeni. Sielanka wcale nie musi potrwać długo…

środa, 24 października 2007

Syndrom Obciachu

Dialog pomiędzy niżej podpisanym a kumpelą, pare tygodni przed marszem do urn:

-No to na kogo głosujesz?
-Hehe, zdziwisz się...
-Na PO.
-Aaaa tam PO. Szukaj dalej...
-LiD?
-...bardziej z prawej.
-No chyba nie na PiS?!?

Szok na twarzy koleżanki mniej więcej taki, jakbym właśnie przyznał się do członkostwa w Al-Kaidzie.

-Czemu nie?
-Człowieku, daj spokój. Jak ty, facet wykształcony, może głosować na taką obciachową partię? Toż wszystkie mohery... Wiesz co? Jeśli wygra PiS, to ja chyba ci ręki nie podam.
-Jakie mohery? Ja nie strzelę focha jak wygra PO, ale powiedz lepiej, co masz do Kaczorów, przecież ten rząd...
-[ciamciaramciaramciaramciaIrlandiaciamciaramciamoheramciadyktaturamcia] (tu wkleić ustandardyzowaną wypowiedź antykaczorową) ... a poza tym to jest obciach głosować na takich ludzi jak Kaczyńscy.

Obciach, jak się okazało, o sile rażenia bomby próżniowej.

Statystyki mówią za siebie. Towarzystwo poniżej dwudziestki piątki (moja grupa wiekowa... masakra) cisnęło PiS w kąt z takim obrzydzeniem, jakby był to kawałek spleśniałej pizzy. I jak tu się dziwić? Komunizm to dla nich trendowe koszulki z Che Guevarą i dziadkowie w podręcznikach dziwnie podobni do kolesia na szyldzie KFC. Okrągły stół? Ten w salonie babci? Aaaa, TEN Okrągły Stół. No nie wiem, chyba spoko był, w książce pisali, że ten Wałęsa to komunizm obalił i w ogóle. Aferałowie? Uwłaszczenie nomenklatury? Ziom, wyluzuj, co to jest, zajęcia z języka obcego?

Po 2005 roku rynek zalała fala antykaczorowej tandety. Trendy rewolucyjne opaski, jazzy t-shirty z kaczuszkami, mizerna "publicystyka" na łamach tak poważnych czasopism społeczno-politycznych jak "Bravo Girl" i tym podobny stuffik, wszystko umiejętnie generujące niechęć do rządu, w zasadzie nie wiadomo dlaczego. A bo tacy niewyględni, będą kazali do kościoła biegać, mundurki, Giertych- jednym słowem totalny OBCIACH. A PO to co innego, w końcu największe autorytety polskiego życia politycznego- Doda i Michał Wiśniewski- ich popierają, albo chociaż LiD, bo ten facet Olejniczak to nawet niczego sobie... komunista? Jaki komunista? Czy oni wszyscy nie wymarli zaraz po 89' ?

Lewicowa machina propagandowa perfekcyjnie wstrzeliła się w mechanizmy wolnorynkowej popkultury, blogów, billboardów, esemesowych żarcików i majspejsa, budując zakłamany obraz w zasadzie bez dyskusji o programie. Postawili na powierzchowne wrażenie, manipulując osobami które o polityce wiedzą mniej więcej tyle co Kononowicz o fizyce kwantowej. I na nic argumenty o historycznej niesprawiedliwości, CBA, wzroście gospodarczym, nowej jakości w życiu publicznym.

Dresiarze i blachary wybrały Platformę.

I tutaj pojadę ostro- PiS po trochu sam strzelił sobie w stopę. Stratedzy partyjni trochę zaspali, nie widząc tej misternej akcji propagandowej wyżerającej mózgi młodego elektoratu, no to teraz mają. Wszystkiemu winien image Kaczorów jako moherowych dziadków spiskujących z Ojcem Rydzykiem i myślących jak tutaj wstawić kamery do naszych sypialni, wsadzić Shazzę do mamra za łapówki i zakazać chodzenia na biby w miniówkach. Niestety, koalicja z Elpeerem i nieliczni purytańscy fundamentaliści w szeregach samego PiS, tacy jak ex-radiomaryjny kobieton Sobecka, ględząca coś o tym, że sex jest zły, czy antyaborcyjny krzyżowiec Marek Jurek, utrwalili taką kłamliwą wizję. Konserwatyzm, prawicowość i sympatia do działań Ziobro & Co stały się obciachem sezonu, seksownym jak kufajka Leppera i grożącym towarzyskim ostracyzmem. Stały się czymś, czego należy się wstydzić.

I co, musi tak być? A gdzie tam. Wystarczy zerknąć sobie do naszych sąsiadów tudzież sojuszników z Afganistanu. Pewnego razu, łażąc z nudów po stronie sympatyków Partii Republikańskiej, wyczaiłem zjawiska nie do pomyślenia w naszym systemie- atrakcyjne blondyny w koszulkach z podobizną Reagana i skreślonym symbolem ZSRR, nadruki typu "wyobraź sobie... świat bez liberałów" albo- nie kituję!- stronkę randkową dla fanów partii, hasło reklamowe: "nigdy już nie będę musiała chadzać na randki z liberałami". Wypas. We Francji Sarko wykreował się na niezłego playboya, tak że publikę bardziej ekscytują jego wypady na Rivierę czy imprezy na ranczu prezydenta Busha niż codzienność poluityczna. U nas, niestety, wciąż pokutuje siermiężny image smutnych radykałów z ojcem dyrektorem w tle, i nawet Ziobro- Harry Potter polskiej polityki- nie mógł tego trendu odwrócić.

Tak więc dopóki nie zobaczę na warszawskim deptaku ponętnych panien ze stylowym wizerunkiem Dorna, wykrzykującego do komunistów "Małczat', sabaki!", zakładam, że walka o młody elektorat to syzyfowa praca. Jasne, trudno wymagać żeby premier występował topless jak Towarzysz Putin, ale materiał na pozytywną kampanię jest. PiS ma potężny zasób polityków błyskotliwych i charakternych, którzy wpompowali w naszą popkulturę więcej neologizmów i zabawnych powiedzonek niż cała opocyzja razem wzięta. I tym należy się chwalić, a nie chować ich pod dywan. Z nudziarzy pokroju Komorowskiego czy innych aparatczykowskich androidów nikt ikon kultury młodzieżowej nie zrobi. Grunt to uczynić atut z klasyków typu "kamasze" czy "wykształciuchy", wylansować model konserwatysty nowoczesnego- bo szczerze, uczciwości i odpowiedzialności za państwo i wartości naprawdę nie ma się co wstydzić.

Zróbmy z platformersów największych frajerów roku. Program programem, ale umówmy się- głosować na Donaldo, to jest dopiero obciach...

wtorek, 23 października 2007

Imperium Kontratakuje, czyli Manifest Ciemnych Sił Reakcji

Pozdrowienia, Ziemianie! Z pokładu Gwiezdnego Niszczyciela SABA mówi do was marszałek Kaczystowskich zastępów, ostatni z Sithów, samozwańczy następca poległego bohatersko Lorda Wejdera! Nie lękajcie się, bo oto nadchodzi wybawienie! Nasza gwiezdna flota Moherowych Szturmowców wkrótce uderzy w rozrastające się na waszej planecie bazy Platformersów, mściwych i okrutnych robotów z oprogramowaniem Made in Prokom, którzy udając wybawicieli rodzaju ludzkiego zawłaszczyli waszą domenę, wspierani przez nikczemnych hakerów pod wodzą Łukasza Fołtyna. Lecz teraz czas Tuskatrona i jego mechanoidalnych ziomków ma się ku końcowi! Za moment uderzenie naszych laserów orbitalnych...

OK, trochę się rozpędziłem :P

A więc inaczej. Niniejszy blog jest takim sobie narzędziem terapii post-wstrząsowej, mającym na celu wyleczenie wyborczego kaca nie wynikającego bynajmniej z przedawkowania trunków podczas mocno nakrapianej imprezy po zwycięstwie PO. Zdołowany obrazem słupków statystyk i tryumfujących wykształciuchów zdecydowałem się więc przejść do czynów- i oto efekt... Parę rzeczy rzuca się w oczy od razu, ale nic nie jest do końca takie jak się wydaje, więc na początek krótkie FAQ prewencyjne, uprzedzające ewentualne pytania...

TAK, popieram PiS, Kaczyzm, orwellowską politykę represji i co tam jeszcze chcecie. Drugiej Irlandii mi nie potrzeba, i do tego- o zgrozo!- uważam że Ziobro jest spoko. Rozbrajająca szczerość, czyż nie? :P

NIE, nie jestem słuchaczem Radyja ani nie mieszkam w kurnej chatce w jakiejś zapadłej wsi gdzie nie ma prądu a 90% ludzi nie potrafi czytać. Gorzej, jestem zdeklarowanym ateistą i to jeszcze z Warszawy! O__O No i gdzie tu "stereotypowy wyborca PiS"? :P

NIE, nie noszę moherowego beretu, bo mi do fryzu nie pasuje. Poza tym moher gryzie gorzej niż wsadzenie łba w mrowisko więc no way. Pod względem estetycznym w ogóle kiepsko podpadam pod wizualny stereotyp prawicowego elektoratu i obawiam się że niektórzy mogliby nawet podejrzewać mnie o jakieś obleśne lewactwo X___X

TAK, wierzę w Układ, tak samo jak wierzę w układ słoneczny. Gadanie, że Układ to fikcja jest na tym tle zajebiście retro i w ogóle totalnie ptolomejskie- ale totalnie zupelnie pozbawione sensu.

NIE, nie płakałem po Blidzie.

NIE, Bolek nie zasługuje na terapię w Tworkach, bo na głupotę skutecznej terapii nikt jeszcze nie stworzył.

TAK, Bolek to nikt inny jak Lech W., były prezydent III RP (również byłej), pasjonat rejsów pontonowych, skoków przez płot i zapalony pisarz (ulubiona forma literacka: lojalki dla UB).

NIE, mordy wy moje, nie dostaje kasy za działalność propagandową, przeciwnie piszę po kryjomu bo jak mnie szef nakryje to będzie mogiła o___O

NIE, nie piszę także ze względów stricte ideowych, wyznaniowych czy takich tam. Słowo- klucz to zdrowy rozsądek i poczucie tak zwanej odpowiedzialności za Państwo. Wiem wiem większość wyborców LiD w tym momencie przerywa lekturę i odpala wikisłownik…


Skrótowo- PiS to wbrew temu, co wmawiaja nam media pokroju TVN24, zaden ruch walniętych ideowców urządzających niepotrzebne nikomu krucjaty. Przeciwnie, to była- i jest- jedyna ekipa zdolna wymieść bałagan pozostawiony po latach panowania ustrojowego mutanta o xywce Czecia Erpe, skasować korupcyjne powiązania i układy czyniące pole minowe z życia publicznego i gospodarczego, zredukować żulokrację uliczną i nauczyć respektu Towarzysza Putina i lewicowe elity Europy. Gorzej że ostatnimi czasy partia ta była jak samotny komandos walczący z dywizją pancerną wspieraną przez snajperów, śmigłowce bojowe i inne świństwa militarne, no i- co poradzić- musiał zejść z pola bitwy z raną postrzałową. Ale spoko, marines never die, jak mówi przysłowie… Póki co, ja zajmę się małą akcją dywersyjną. Co mi szkodzi. Nudę w pracy trzeba jakoś spożytkować… ^___^

CDN...