środa, 31 października 2007

TUSKen Raider

Sorry, ale dziś znów będą Star Warsy. Zresztą co by nie mówić, Tusk sam jest sobie winien, skoro wraz z kolegami ochoczo wspominali o "Jasnej Stronie Mocy" którą niby to mieliby reprezentować. Ale to, że kiedyś w Ratuszu Panią Bufetową odwiedził platformerski aktywista podający się za Lorda Vadera podającego się za Komisarza Stolicy to jeszcze nie starczy. Inne powody? Że niby Tusk wygląda trochę jak Luke Skywalker „20 lat później?" Chyba nic z tego…

Prawda jak na razie jest niestety taka, że PO to ani jakieś tam Imperium, ani Rebelia, tylko pewne pomniejsze kreatury z gwiezdnowojennego bestiariusza. Fani, wytężcie pamięć: kojarzycie Tusken Raiderów, hę? Dla przypomnienia: pustynne, człekokształtne mutanty, mało komunikatywne i niezbyt rozgarnięte, ale za to wyposażone przez naturę w niebywałą agresję. Główne zajęcie- strzelanie do wszystkiego, co się rusza- zwierzę, człowiek, statek kosmiczny- nieważne, nie jest jednym z naszych, to rozwalamy. Brzmi znajomo? Jeżeli oglądaliście wiadomości w ciągu kilku ostatnich dni, względnie przeglądaliście w miarę obiektywną gazetę (obowiązkowo przez małe g) to powinniście zakapować.

Skleroza? To może przypomnę. Zoll na ministra sprawiedliwości? Grzebanie w CBA? Stadion Narodowy w Wawrze, Łomiankach- może i na Waszym podwórku, cholera wie na co Bufetowa wpadnie? To tylko niektóre. Rozwalamy wszystko, co się rusza, pamiętacie? No to git.

Schemat, jaki się wyłania, jest więc taki: PO jak na razie, nie mając konstruktywnych pomysłów na rządzenie, koncentruje się na demolowaniu najważniejszych zdobyczy IV RP. Ślepa rządza zniszczenia, godna rzeczonych kosmicznych patałachów z podwójnej trylogii Lucasa, czy może czysty rewanżyzm? Nie do końca. Bo trudno spodziewać się, że największa ponoć partia (teoretycznie) prawoskrętna ulega kolektywnym emocjom, zachowując się jak bachor w piaskownicy, który rozwala koledze zamek z piasku, bo był ładniejszy niż jego własny. Prawda jest niestety prawdopodobnie taka, że wszystkie te działania to coś więcej niż mściwe akcje a la Kill Bill, ale wyrachowany, precyzyjny plan działania mający na celu obronę własnych interesów. Tak, wiem, antykaczyści już jęczą, że to komunały, a poza tym każdy polityk zawsze broni własnych interesów, nie? OK., zgoda, pytanie tylko JAKICH interesów.

I tutaj już jest nieco gorzej. Bo po pobieżnej nawet analizie sytuacji pojawia się obawa, że działania PO jakoś tak nie do końca pasują do standardów demokratycznego państwa, a przynajmniej w stosunku do tych standardów, jakie PiS swoją benedyktyńską pracą usilnie próbował wprowadzić, stanowi istotny downgrade.

Casus 1- Stadion Narodowy. Za PiS zrobiono całą aferę z wykopywaniem lokalnych kramarzy, ugodami, poszukiwaniem działek, planami, obliczeniami, ile dni zajmie wywożenie gruzu i dlaczego się to nie opłaca. I powstał z tego konkretny projekt, bardzo dobry w swoich założeniach- tworzymy centrum sportowo-kulturalne z idealnym położeniem geograficznym, jednocześnie zachowując coś z architektonicznego dziedzictwa socrealizmu. Tereny zielone zamiast cuchnących straganów, hala sportowa na płycie, Stadion obok, koło dworca. Zastrzyk życia dla Pragi i miasta. Inwestycja na lata- nie tylko na Euro 2012, ale coś co mogło przyciągać wystawców zagranicznych, koncerty, imprezy kulturalne. I oto, pewnego dnia, jej wysokość Bufetowa mówi nam, że w zasadzie to na te wszystkie imprezy to możemy sobie jeździć do cholernych Łomianek. Akurat.

No dobra, a co zamiast Stadionu? Czyżby HGW w swojej dobroci chciała przywrócić tam wspaniałą agorę międzynarodowej kultury i wymiany gospodarczej pod tytułem Jarmark Europa? A figę! Chce walnąć tam osiedla, bo na chciwych deweloperach zbije się w krótkim terminie więcej kasy! I żadnych ale. Tak powiedziała. Grunty są za drogie. Sprzedajmy je pod budowę. Kręćmy lody póki można. To niestety jest tak proste, jak się wydaje. Life is brutal and full of zasadzkas. Mecz obejrzymy w Chorzowie, a Stadion przenieśmy najlepiej gdzieś do Czarnobyla, bo tam są naprawdę tanie grunty. Skandal. Jeśli ktoś wyskoczy mi z tekstem, że interes aglomeracji warszawskiej tudzież całego narodu zależy od tego, czy paru deweloperów wraz z Układem Warszawskim PO-SLD napchają sobie szwajcarskie konta, to przysięgam że- powtarzając za Tarantino- zrobię mu z dupy Jesień Średniowiecza.

Albo następny pomysł- CBA. „Służba, która będzie patrzeć NAM na ręce? No bez przesady, Donek, weź zrób coś z tym. No wiem że nie można zlikwidować, no ale może jakoś tak wyrwać zęby, ugłaskać, cokolwiek!” – wrzeszczał zapewne Schetyna, rzucając przyborami biurowymi w sekretarkę Tuska, z pianą na ustach i wzrokiem krwią nabiegłym jak seryjny morderca w amoku. No i voila- Kamiński musi odejść, CBA połączymy z policyjno-finansowym czymś tam. No i koniec z ostrą polityką karną! Pan Profesor Zoll już się tym zajmie. Tusk u Olejnikowej stwierdził, że potrzebny nam lepszy Ziobro. Jak na razie wygląda na to, że myśląc tym tropem, kilkutonowy czołg T-34 to takie lepsze Ferrari. Jakby nie było, nie wydaje mi się żeby przesadna zachowawczość w walce ze zjawiskami społecznie szkodliwymi typu chuligaństwo czy przestępczość zorganizowana była akurat tym, czego pragnie większość społeczeństwa. Miękkie podejście do tego zagrożenia to katastrofalna pomyłka i powrót to bezskutecznej polityki z czasów III RP. Ale szerzej o sprawie Ministerstwa Sprawiedliwości będzie innym razem.

O polityce zagranicznej i zwrocie o 180 stopni od twardego, godnościowego podejścia braci Kaczyńskich z powrotem do uległości (no bo z jakiego tytułu ekipa Putina tak bardzo cieszy się z nowego rządu w Polsce?) już nawet nie wspomnę. Wygląda na to, że znów będziemy startować z przegranej pozycji, tak wdzięczni, że jesteśmy w UE, że nie będziemy nawet marzyć o sprzeciwianiu się czemukolwiek, tak pełni respektu wobec (nie takich do końca ex) Sowietów, że ani piśniemy, jak przerzucą nam jeszcze pięć rurociągów po dnie Bałtyku. Ale za to jaki respekt, jaki szacunek będziemy mieli w świecie…

Jak na razie Donald Tusk wyśmienicie sprawdza się jako Człowiek-Demolka, problem tylko w tym, że o ile mnie pamięć nie myli, PO namiętnie mówiła coś o budowaniu, zgodzie i takich tam. Chwilowo niestety Tusken Raiderzy uskuteczniają rozwałkę w imię własnych partykularnych interesów i interesów elit skompromitowanej III RP. Jak na razie, sądząc po sondażach, obywatele wciąż pozostają pod urokiem obietnic nowej ekipy. Jednak w momencie, gdy stanie się dla nich jasne to, co dla co po niektórych już jest oczywiste- a mianowicie, że ekipa Tuska buduje cały swój program na negacji działań PiS, a od siebie do dodania ma- poza nielicznymi wyjątkami- niewiele, wówczas notowania mają wszelką szansę pójść w ślady wyników rządu Millera. Kiedy zaś nadejdą wybory- a wcale nie jest powiedziane, że zaczekamy sobie na nie aż 4 lata- elektorat bez skrupułów wytnie naszych rodzimych Tusken Raiderów w pień jak Anakin Skywalker. Szkoda tylko, że za rządy PO zapłaci kondycja państwa i społeczeństwa, ale skoro przeżyliśmy PRL… Ale spoko, PSL dał się już poznać jako niesforny koalicjant, pazerny na stołki w terenie, gdzie zresztą wciąż jest silnie umocowany, korzystając z Zeteselowskich korzeni. Sielanka wcale nie musi potrwać długo…

Brak komentarzy: