poniedziałek, 19 listopada 2007

Dramat Spychologiczny

No i stało się. Prezydent wręczył teczki (niektóre z wyjątkowo kwaśną miną) i mamy nowy rząd. No i zgadnijcie, czy mi się podoba? OK, to trochę jak zapytać Japończyka, czy podobało mu się jak zrzucili atom na Nagasaki, ale żarty na bok- Don Tusk zafundował nam taki gabinet, po którego niezbyt długim miejmy nadzieje okresie rządzenia wyborcy zapłaczą rzewnie, żałując że owego sądnego dnia nie zagłosowali na coś innego- PiS, Partia Kobiet, w porywach nawet Liga Prawicy Realnej czy jak to się zwało. Powyborczy kac. Ale w sumie to akcja jest taka- nawet gdyby wynik wyborów był IDENTYCZNY jak ten, z jakim obudziliśmy się te kilka tygodni temu, można było zmajstrować coś o wiele lepszego niż ten kuriozalny kolektyw.

PO, jako że to formacja eklektyczna, nie jest partią pozbawioną pewnych zalet. I nie, nie próbuję się tutaj nikomu podlizać- są takie partie które zalet mają tyle, ile zarażenie się chorobą weneryczną albo jedzenie na śniadanie płyt azbestowych. Pamiętacie coś takiego jak Samoobrona? Seksafery, pasiaste krawaty, gumofilce... Albo SLD, reprezentująca chwalebną tradycję Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, kraju szczęścia, demokracji i dobrobytu, nic dodać, nic ująć. Z POkemonami natomiast jest trochę inaczej. Każdy, kto miał pecha natknąć się na tą kreskówkę wie, że POkemony przychodzą do nas w wielu kształtach i formach, obdarzone szeroką paletą landrynkowych barw i dziwacznych zachowań. Paralelą tej kreskówki jest nieco nieregularny sitcom pod tytułem "Konferencja PO" gdzie opinie POkemonów bywają skrajnie rozbieżne, tak, jakbyśmy mieli do czynienia z kilkoma różnymi partiami, a nie jedną
. I tak mamy w jednym szeregu krzyżowca Niesiołowskiego, dawniej ZChN, oraz Palikota, arcyliberała o dziwnym zwyczaju używania akcesoriów z sex-shopu podczas swoich konferencji. Szeroka formacja, OK, rozumiem. Gdzie się w takim razie podziewają Giertych, Ikonowicz, Jurek czy Miller, tego nie wiadomo. Toż przecież w sumie to i by pasowali, jako ikony zjednoczonego frontu przeciw kaczyzmowi...

Politycy PO są różnorakiej proweniencji ale i różnej, że tak to określę, jakości. I tu się pojawia problem, mianowicie Tusk układając swoją ekipę do rajdu Sejm-Pałac Prezydencki zostawił w garażu Mercedesy a pierwszą linię obsadził Trabantami. Stąd takie persony jak Drzewiecki (ten dziadek? minister? a myślałem że to dozorca z mojej klatki schodowej...), Kopacz (Rozwalamy NFZ. Czym się będzie rółnić rolniczy fundusz zdrowotny od pozostałych?- nazwą, odpowiada pani minister), Klich (kto? ta laska od numeru "Pies Ogrodnika"?!) i inni wybitni działacze. Aktualny numer "Wprost" prezentuje celną analizę, w której widać że Tusk, bojąc się o swą pozycję, postanowił otoczyć się miernotami, spolegliwymi lecz przeciętnymi. W historii zawsze było tak, że lider słaby, strachliwy, bał się ludzi naprawdę wybitnych, bo widział w nich zagrożenie dla swej pozycji. Przed wyborami istniała swoista moda na wyzywanie Premiera Kaczyńskiego od wszelkiej maści dyktatorów, często bardzo egzotycznych, żaby nie wymieniać Hitlera i Stalina, bo jakoś tak nie wypadało. Tuskowi daleko do Stalina, ale choć metody inne, subtelniejsze, to mechanizm walki o władzę
jest ten sam. Wyleciał Płażyński, wyleciał Rokita, teraz na boczny tor idą znakomicie ponoć przygotowani Graś, Chlebowski i Zdrojewski. Nie ma indywidualności, są podkomendni. Poszli w kamasze. Dorn by się uśmiał. Wszystkie bardziej wyraziste postacie zostały zepchnięte na margines. Spychologia na całego. A miało być tak pięknie, mieliśmy nawet kilku dobrych kandydatów, ale niestety z woli Tuska będą się marnowali.

Co dostajemy w zamian? Przykłady:

MSWiA- Schetyna. Postać szemrana, kombinator, aferzysta. Idealny do zamiatania pod dywan afer innych oraz swoich własnych, ze sprawą Sawickiej na czele, bo w końcu to była jego prawa ręka w regionie. Nominacja po prostu bezczelna. Ciekawe, kto to kupi?

Ministwerstwo Sprawiedliwości- Ćwiąkalski. Anty-Ziobro, by żyło się lepiej- wszystkim... przestępcom. Oligarchowie zacierają ręce, opuszczając zimowiska w krajach zwrotnikowych i równikowych. Jeden niestety wcześniej dał się złapać. Co za pech. Nawet dekoracje telewizyjne go nie lubią (kto widział "Bohatera Tygodnia" w TVN24 wie, o co biega).

MON- Klich (nie Kasia). Wiejemy z Iraku, już, jasne, ciekawe co powiemy po pierwszej konsultacji z Amerykanami. Tracimy czas wspomagając wojnę z terroryzmem? Kiedyś to było fajnie, ten Układ Warszawski i w ogóle... Ale żeby zepsuć Macierewiczowi wakacje w Afganistanie, to już szczyt chamstwa, prawda?

MSZ- Sikorski. Cholera wie, co nabroił. Kiedyś go lubiłem, ale kiedy zmienił barwy, to jakoś tak nieładnie wyglądało. Poza tym, że jest jak chorągiewka, niewiele wiemy, ale coś musi byc na rzeczy. Ale po co te kontrowersje na starcie? Nie było innych kandydatów?

Finanse- Chlebowski. Znaczy nie, sorry, pomyliłem się, wcale nie Chlebowski tylko jakiś koleś od Balcerowicza. Niezależny ekspert, na którego nikt nie głosował, bo nikt go nie znał. Jak Ćwiąkalski- fachowiec, ale fachowcy po epizodzie w Radzie Ministrów muszą gdzieś wrócić, a jak narażą się swoim kumplom w korporacjach- klapa. Nici z radykalnych ruchów, trzeba grać tak, żeby potem nie trzeba było do czego wracać.

Sport- Drzewiecki. "Budujemy w Łomiankach, bo Hanka tak mówi... znaczy nie w Łomiankach tylko w Wawrze. Stop, źle, Hanka bzdury gada nie w Wawrze tylko na Pradze. Obok Stadionu. Albo na koronie. Znaczy w środku. Znaczy..."

Zdrojewski będzie Ministrem Kultury. Rozumiem, że gdyby był Rokita, to na tej zasadzie trafiłby do resortu rybołówstwa? Nic nie ujmując kwestiom kulturalnym, Zdrojewski przygotowywał się do trochę innej roli. Gdybyśmy postawili Smolarka na bramce, to nie byłoby dziś dnia radości narodowej i innych dupereli. Tusk, ucz się od Beenhakera. Nie pytam już, co się stało z Chlebowskim, Piterą, Grasiem, Gowinem i kilkoma innymi. Przepadli, utonęli. Nie ma. OK, jestem bezlitosny i nieobiektywny, w ogóle faul i żółta kartka. Ale wiem swoje. Dostaliśmy produkt drugiej świeżości. Gorzej że reklamacje rozpatruje się co cztery lata...


niedziela, 18 listopada 2007

Koniec Ery Spamu

Spam.
Znamy to z autopsji nie od dziś. Otwieramy skrzynkę mailową- i co? "Tu mówi twój agent ubezpieczeniowy. Oferujemy nową polisę...", "Tani kredyt hipoteczny już od ..." , "Nowa jakość w higienie- krem o zapachu owoców..." "...a twój samochód będzie lśnił jak lustro! Wypróbuj...", "...problem w łóżku? Nie zwlekaj, weź ten magiczny środek który wydłuży twojego..." I tak dalej, i tak dalej. Zresztą kto z nas czyta to łajno? Klikasz na ikonkę z koszem na śmieci, i po krzyku.

Ale spam to fenomen nie tylko mailowy. Spróbuj wejść na portal dużej gazety (nie tylko Gazety, bo tu nie o politykę chodzi) i rozpoczyna się ostrzał. Chamskie reklamówki we flashu włażą gdzie popadnie, nie dają się wyłączyć, jeden sukinkot nawet uciekał przed moim kursorem jak chciałem go zatłuc. I czy po czymś takim idę do twórcy tych reklam, żeby kupić ich cudowny, boski produkt, który po prostu każdy musi mieć? Nie. Czy idę do niego z Kałasznikowem aby odegrać się za ten epizod frustracji? Na realu- nie. Ale pofantazjować można...

Co więcej, spam wyłazi też poza internet. Dziś znajdziesz to gówno wszędzie. Na wiacie przystankowej stoi tandetna figurka jakiegoś debilnego pokemona czy innej Pszczółki Maji. Pod wycieraczką znajdujesz prostytutki z zamazaną gębą, oferty fetyszowych knajp w klimacie Sodoma and Gomora albo jak masz więcej szczęścia, "Dom Opieki Matuzalem" (nie żartuję!). Na drzewie na drodze do sklepu wciąż pyszni się na plakacie, już nieco wyblakłym, kandydat PiS do sejmu... z wyborów dwa lata temu. Nawet barierki przy drodze oblepiają jakieś naklejki albo- o zgrozo- samoprzypepna srajtaśma z napisem Marek Borowski. A już billboardy... tak, to jest historia wymagająca cholernego oddzielnego akapitu.

Znajdziesz to świństwo na wszystkim. Na blokach z wielkiej płyty, na ruderach, slumsach, stacjach benzynowych- ale i na zabytkach sprzed wieków czy na skądinąd pięknej, monumentalnej architekturze z epoki Bieruta, kiedy powstawały perełki takie jak MDM czy Pałac Kultury (to co że to blog z zacięciem antykomunistycznym? Lew Rudniew rulez :P ). Szmaty zakrywają budynki od zewnątrz, a od wewnątrz zmieniają życie mieszkańców w piekło. Przecież to jak mieszkanie w cholernej piwnicy. Albo tramwaje czy inne busy gramolące się ulicami miast. Wyobraźcie sobie babcię, która od lat turla się tym samym rozklekotanym Ikarusem czy też sunie po szynach Konstalem z czasów głębokiej Gomułkowszczyzny, i wie, że wysiada zawsze po tym, jak minie żółty kiosk pana Mietka i dużą sosnę rosnącą przed budynkiem Rady Narodowej czy jak to tam dziś zwą. I oto pewnego dnia jakiś bęcwał owija jak baleron jej autobus czy tramwaj oczojebnym badziewiem zachwalającym jakość kondomów produkcji brazylijskiej lub zalety jakiejś wspaniałej platformy (cyfrowej). I teraz już babunia nie zobaczy żółtego kiosku, bo ma słaby wzrok od oglądania Wielkiej Gry na swoim telwizorku marki Unitra a reklama tak rozmywa wizję że nie ma szans. Nie zobaczy też sosny, bo jakaś szuja z agencji Outdoor Master Advertising czy innego molocha wycięła po ciemku sosnę, żeby lepiej było widać pobliski billboard. I kto będzie winny, kiedy babcia będzie popylać kawał drogi wstecz, bo minęła przystanek? No chyba nie moher gryzący ją w głowę, nie naczelny diabeł Tusk, nie krzykacze Kaczyńscy i nie Unia Europejska. Cham, który nastąpił jej i milionom innych ludzi na odcisk w ten parszywy sposób pracuje w wielkiej agencji reklamy, wozi się Merolem i pali cygara, podczas gdy drugi cham, urzędas bez ambicji, bierze od niego kasę żeby dało się rąbnąć billboard na Zamku Królewskim, bo czemu nie, w końcu takie smutne gmaszysko trzeba jakoś ożywić.

Dodajmy do tego jeszcze małpoludów współczesnej Polski- dzikich grafficiarzy, nie tych od projektów oprawy graficznej w gazetkach hip-hopowych czy na zamówienie malujących memento w sprawie Papieża, Solidarności czy innych wydarzeń, tylko niemytych dresów, żuli którzy nie umieją nawet porządnie pisać, ale jak widzą goły mur, to mażą gryzmoła, nie finezyjną grafikę lecz tak zwanego taga, znaczącego teren. A to nie jest już sztuka, tylko DEFEKACJA. Taki śmierdziel chce jednego- naszczać farbą na mur, żeby jego ziomal wiedział, że on tu był. Gierczak czy secesyjna kamienica? "Ch... go tam wie"- odpowie indagowany małpolud.

Efekt jest taki, że Polskę zalewa fala spamu- reklamowego, informacyjnego oraz tego wywodzącego się z terytorialnych potrzeb prymitywnych samców. Do niedawna jakoś nikt się tym nie zajmował, nawet Prezydent Kaczyński nie wziął się za problem, bo i czasu mu na to zabrakło. Niby są ważniejsze rzeczy, ale takie akcje należy robić równolegle. Bo estetyka miejska nie może czekać na IV RP czy Drugą Irlandię. Trzeba zacząć od zaraz. Dlatego właśnie być może będę zmuszony pochwalić naszą Prezydentową Hankę, jeśli faktycznie wyda dyspozycje dotyczące walki z tym zjawiskiem. Zachęcam do wojny- tak, otwartej wojny z dzikim outdoorem i wandalizmem. Wątpę jednak, że to nastąpi- tutaj niestety przydałby się ktoś innego pokroju, twardy gość (lub baba) pokroju Rudiego Giulianiego, który wziąłby się za ten problem jak za inne, nie dlatego że chce coś ugrać, ale że ma konkretną wizję dla miasta.

Niedawno powstała bardzo dobra inicjatywa, promująca walkę z tym problemem w skali kraju:
http://www.miastomojeawnim.pl . Zachęcam do odwiedzin, bo chyba właśnie w oddolnych akcjach tego rodzaju jest realna szansa na zmianę. Ponadto bardzo dużo w nagłaśnianiu tego problemu robi Gazeta Wyborcza. Chłopaki, nie cierpię waszej linii politycznej jak ciężkiej zarazy, ale za szerzenie odpowiedzialności za estetykę miejską- brawo. Oby tak dalej. Tutaj akurat trzeba olać podziały polityczne, jeśli będzie realna inicjatywa zmian, czy to z PO, z PiS czy PSL (cierpię na chroniczną niewiarę w pozytywną moc sprawczą postkomunistów więc ich nie wymieniam... a może mnie tutaj zaskoczą?) to jestem w stu procentach ZA. Jak dało się dogadać w sprawie stworzenia CBA, to może da się w kwestii spamu. Potrzebny nam bat na spamerów w postaci rzetelnej inicjatywy legislacyjnej. Kiedy pewnego dnia uderzy mnie dziwny spokój kolorystyczny na ulicach Warszawy, będę wiedział, że się udało.

czwartek, 8 listopada 2007

Nieświeży Zombie Postkomunizmu

Dzisiaj mam przed sobą brudną robotę. Niemiłą, niewdzięczną, wywołującą nagłą żądzę zdeptania myszy albo innego rodzaju sabotażu na własnym kompie, ale mimo wszystko taką, od której ni cholery się nie uwolnisz. Czas stawić czoła faktom. A jakie są, wcale nie każdy widzi, bo ostatnimi czasy najwyraźniej cała masa ludzi (ponoć ponad 50%, jak kto chce wierzyć w sondaże) zapragnęła nagle powrócić do życia w zrestartowanym właśnie Matriksie III RP, takim, do którego to, na przekór oryginałowi, nieodwracalnie przenosi nas połknięcie pigułki w kolorze czerwonym. I siedzą sobie tam, nieszczęśni, w błogim stanie nieświadomości, szczerząc się sardonicznie jak koślawa Polaka w logo pewnej partii. A ja musze być tym gościem, który będzie próbował wyrwać im kabelki, wpuścić trojana w ich system, zrobić im twardy reset i format partycji. Cudownie.

Cóż, czasem trzeba być tym gościem, który musi powiedzieć dzieciakom, że Mikołaja nie ma…

Ale serio, trzeba być naprawdę upartym żeby zaprzeczać faktom. Na naszych oczach zamiast obiecanej drugiej Irlandii swój brzydki łeb podnosi Rywinlandia. "Halo, jaka Rywinlandia, Millera nawet w Sejmie nie ma, LiD w opozycji, więc o co się czepiać"- tak, jasne, wiem że takie commenty mogą paść więc prewencyjnie wyjaśniam: istotą Rywinlandu, Ubekistanu czy jak go tam zwali, jest nie kto, personalnie, zasiada w ławach ministerialnych, ale czyje ten ktoś realizuje interesy, jakim grupom nacisku musi się odwdzięczyć za finansowanie w kampanii, kto formuje jego polityczne zaplecze i na ile ten ktoś jest w stanie tym wszystkim znajomym, koleżkom i sponsorom powiedzieć, w przypadku próby perswazji, żeby to i owo w Sejmie załatwić, żeby dali sobie siana i nie wtrącali się do polityki. I sedno w tym, że o ile takim ludziom PiS mówi zazwyczaj „idź na sanki!”, o tyle już partia Tuska na kręcenie przysłowiowych lodów tak odporna nie jest. Dlatego też, widząc że jest dziś wiele do ugrania, pragmatyczne skrzydło PO zaangażowało się w zbiorowy akt nekromancji, wywlekając z grobu nadgniłe zwłoki III RP. I na razie- o dziwo- wszystkim wydaje się, że to autentyczne zmartwychwstanie, ale kiedy za parę miesięcy trup zacznie lekko śmierdzieć, wtedy elektorat wreszcie zrozumie, że postkomunistyczny zombie jest wśród nas. I że trzeba zrobić mu taki Grindhouse, żeby więcej się nie pokazał.

Bondage parlamentarny

Formalnie nasz system prawny wprowadza wolny mandat dla posłów i senatorów- co znaczy że reprezentują oni naród, a nie swoich popleczników w regionie. W teorii więc ci, którzy wynieśli takiego posła ku władzy nie mogą go zdjąć z piedestału i zastąpić jakimś innym, bardziej spolegliwym, kiedy ten pierwszy nagle odwinie się im i zacznie ich olewać. Jednak w praktyce często wygląda to bardziej jak mandat związany, przy czym o ile posła pozbawić mandatu nie można, o tyle wciąż grupy nacisku dysponują całym arsenałem sankcji nieformalnych. Nie ma to nic wspólnego z naciskami wewnątrzpartyjnymi, jak obecnie w PiS. Tutaj spór toczy się o kształt kierownictwa z jednej strony (who rulez da ‘hood, że tak powiem) a z drugiej o lojalność wobec partii i wyborców. Natomiast ja, mówiąc o tym faktycznym „związaniu” mandatu, mam na myśli zwyczajne „siedzenie w kieszeni”, odpowiedzialność nie na transparentnych zasadach (vis-a-vis elektoratu i własnego ugrupowania) ale odpowiedzialność z tytułu szemranych umów z takimi osobami, z którymi teoretycznie dany polityk w ogóle nie ma nic wspólnego, ależ skąd. Więc o ile nie dziwię się, że panów Dorna czy Ujazdowskiego „coś łączy” z premierem Kaczyńskim, o tyle kiedy okazuje się, że pan Tusk potajemnie mruga w kierunku LiD…

A mrugać mruga. Ostatnimi czasy łatwo było zaobserwować przedziwna „kochajmy się” podczas politycznych dyskusji choćby w TVN24- PSL i PO, jak zgrani osiedlowi ziomale, i komuchy wbijające się na ich polityczny melanż, bez oporów zresztą ze strony tych pierwszych. „Toż to już jest inny PSL!”- chwali Kalisz dawnego narowistego koalicjanta. Nudge nudge, wink wink. Ćwiąkalski zamiast Ziobry? Świetny kandydat, doskonale przygotowany (fakt, do roli apologety oligarchicznego układu- w rzeczy samej, w końcu bronił Krauzego i Stokłosy). Flirt z LiD wciąż więc trwa, a najgorsza jest obłuda, która zakazuje otwartego sojuszu, bo wtedy niestety ale chyba jednak część elektoratu PO po prostu dostałaby odruchów wymiotnych. Pakt musi więc być zawoalowany, w taki sposób, że kto nie chce, ten może udawać, że go nie ma, i tylko paru moheraków-mutantów będzie darło się wniebogłosy, że oto mamy jakiś spisek. A Tusk? Co ma robić, skoro teraz, otrzymawszy pomoc od wielu środowisk, jest zasupłany bardziej niż modelka fetyszowa na sesji bondage? Nie ma przebacz, trzeba odpłacić dane przysługi.

Człowiek z zakwasami

Ot na przykład taki Kwaśniewski. Czy naprawdę wierzycie, żeby prezydent Rzeczypospolitej Polskiej przez cholerne dwie kadencje naprawdę był taki durny, żeby regularnie pojawiać się nabzdryngolony na partyjnych konwencjach? Jasne. A może było tak: mówi Donaldo do Kwacha- stary, i tak nie wygracie, zapodaj mi trochę elektoratu, a ja postawię takiego Schetynę w MSWiA że twoim ludziom włos z głowy nie spadnie… a może jeszcze jakieś posady się znajdą… I oto, Prezio podchmielony kołysze się z lubością przed kamerami, eksponując swój „sawułar wiwr”. Notowania spadają. Gdzie pójdą wyborcy lewicy? No przecież nie do Kaczorów. Kwach, dokonawszy dzieła, wraca do życia wykładowcy. Bo co mu mogą zrobić wyborcy LiD? On nawet nie kandydował. Był nikim, twarzą, symbolem, do odpowiedzialności gremia partyjne go nie pociągną. PO, wzmocniona o elektorat LiD, wygrywa wybory i viola!

To zresztą nie pierwszy raz. Wcześniej już komuniści poparli Tuska w wyborach prezydenckich. Wcześniej wspólnie z panem Miodowiczem utopili Cimoszkę, zbyt niezależnego i przez to niewygodnego dla lewicy. Tusk przebił jego ofertę- uwalicie Włodka, a ja będę bronił waszych przywilejów. Waszych i naszych, bo przecież ten sam Okrągły Stół… No i macie. Jak na sportowca Tusk zagrał mało honorowo, ale przez ten faul nabawił się zakwasów. A miały być zasady…

O tym że Tusk stał się dziś czołowym apologetą Bolka, nawet nie wspomnę.

Przykro mi, dzieci, Mikołaja naprawdę nie ma. A ten wąsaty dziadek mróz z świętym obrazkiem na klapie to ściema. Więc powiedzmy mu to, co powiedział ongiś innemu nestorowi prezydent Kaczyński, czyli… „odejdź, czcigodny starcze”. Idź na sanki.

środa, 31 października 2007

A jednak...

...Stadion Narodowy w centrum miasta- informuje dziś dziennik, cytując Mirosława Drzewieckiego z PO. Po długim namyśle posłowie Platformy zdecydowali jednak, idąc za głosem zdrowego rozsądku, że jednak Bufetowa plecie androny, a Stadion XX-lecia to kiepska miejscówka na kolejne luksusowe osiedle. Tym samym więc przyznali rację podłym politykierom z PiS. Och, cóż za upokorzenie, cóż za hańba. Jak oni biedni to zniosą? Chyba znów daje o sobie znać coś, co określiłbym od biedy jako...

Dualizm Platformy.

Mianowicie PO, mimo wygranych wyborów, wciąż cierpi na tą samą schizofrenię. Kseroboje PiS czy liberalna alternatywa? Janczarzy III RP czy pionierzy nowego ładu? Platforma, czy Platformafia? Nawet stary Sofokles nie wymyśliłby lepszego konfliktu tragicznego od tego, jaki teraz musi rozgrywać się w głowach wielu polityków tej partii. No bo umówmy się- PO to nie monolit i nie jest (nawet w moim blogu :P ) do szczętu zła, jak schwarzcharakter w tandetnym komiksie. Premier Kaczyński często wspominał o swej niechęci do Dona Tuska, Capo di tutti Capi skrzydła karierowiczowskiego PO. Powiedzmy sobie jednak szczerze- PO to także twarze mniej jednoznaczne, jak Jarosław Gowin czy Julia Pitera, a do niedawna także Jan Rokita. Niemniej pragmatyczne kadry tej partii ostatnimi czasy wydają się przechylać całą Platformę może nie tyle na lewo, co ku pewnemu relatywizmowi, którego brak czyni PiS tak aktrakcyjną opcją na naszej scenie. I właśnie takie osobistości jak sam Tusk tudzież Schetyna czy jemu podobni blokowali i nadal blokują koncepcję PO-PiS. Bo szczerze- wrzaski, kłotnie i inne takie rzeczy to w sumie żadna przepaść między partiami. Różnice programowe? A to niby PSL jest taki liberalny...? Problem to niestety po pierwsze konkretni ludzie, których ambicja jak nie zżera to przynajmniej podgryza jak wygłodzony królik, a po drugie ogólna kultura polityczna w obu partiach. PiS to zero tolerancji dla pewnych zjawisk; dla wielu osób w PO nie jest to takie oczywiste. Paradoksalnie dla PO najlepszą możliwą opcją byłaby przegrana w wyborach. Moment refleksji. Być może wówczas "dwór Tuska" skończyłby na bruku, a sama Platforma mogłaby przeżyć jakiś wewnętrzny renesans. Na razie tymczasem wciąż tkwi niestety w głębokim Średniowieczu.

TUSKen Raider

Sorry, ale dziś znów będą Star Warsy. Zresztą co by nie mówić, Tusk sam jest sobie winien, skoro wraz z kolegami ochoczo wspominali o "Jasnej Stronie Mocy" którą niby to mieliby reprezentować. Ale to, że kiedyś w Ratuszu Panią Bufetową odwiedził platformerski aktywista podający się za Lorda Vadera podającego się za Komisarza Stolicy to jeszcze nie starczy. Inne powody? Że niby Tusk wygląda trochę jak Luke Skywalker „20 lat później?" Chyba nic z tego…

Prawda jak na razie jest niestety taka, że PO to ani jakieś tam Imperium, ani Rebelia, tylko pewne pomniejsze kreatury z gwiezdnowojennego bestiariusza. Fani, wytężcie pamięć: kojarzycie Tusken Raiderów, hę? Dla przypomnienia: pustynne, człekokształtne mutanty, mało komunikatywne i niezbyt rozgarnięte, ale za to wyposażone przez naturę w niebywałą agresję. Główne zajęcie- strzelanie do wszystkiego, co się rusza- zwierzę, człowiek, statek kosmiczny- nieważne, nie jest jednym z naszych, to rozwalamy. Brzmi znajomo? Jeżeli oglądaliście wiadomości w ciągu kilku ostatnich dni, względnie przeglądaliście w miarę obiektywną gazetę (obowiązkowo przez małe g) to powinniście zakapować.

Skleroza? To może przypomnę. Zoll na ministra sprawiedliwości? Grzebanie w CBA? Stadion Narodowy w Wawrze, Łomiankach- może i na Waszym podwórku, cholera wie na co Bufetowa wpadnie? To tylko niektóre. Rozwalamy wszystko, co się rusza, pamiętacie? No to git.

Schemat, jaki się wyłania, jest więc taki: PO jak na razie, nie mając konstruktywnych pomysłów na rządzenie, koncentruje się na demolowaniu najważniejszych zdobyczy IV RP. Ślepa rządza zniszczenia, godna rzeczonych kosmicznych patałachów z podwójnej trylogii Lucasa, czy może czysty rewanżyzm? Nie do końca. Bo trudno spodziewać się, że największa ponoć partia (teoretycznie) prawoskrętna ulega kolektywnym emocjom, zachowując się jak bachor w piaskownicy, który rozwala koledze zamek z piasku, bo był ładniejszy niż jego własny. Prawda jest niestety prawdopodobnie taka, że wszystkie te działania to coś więcej niż mściwe akcje a la Kill Bill, ale wyrachowany, precyzyjny plan działania mający na celu obronę własnych interesów. Tak, wiem, antykaczyści już jęczą, że to komunały, a poza tym każdy polityk zawsze broni własnych interesów, nie? OK., zgoda, pytanie tylko JAKICH interesów.

I tutaj już jest nieco gorzej. Bo po pobieżnej nawet analizie sytuacji pojawia się obawa, że działania PO jakoś tak nie do końca pasują do standardów demokratycznego państwa, a przynajmniej w stosunku do tych standardów, jakie PiS swoją benedyktyńską pracą usilnie próbował wprowadzić, stanowi istotny downgrade.

Casus 1- Stadion Narodowy. Za PiS zrobiono całą aferę z wykopywaniem lokalnych kramarzy, ugodami, poszukiwaniem działek, planami, obliczeniami, ile dni zajmie wywożenie gruzu i dlaczego się to nie opłaca. I powstał z tego konkretny projekt, bardzo dobry w swoich założeniach- tworzymy centrum sportowo-kulturalne z idealnym położeniem geograficznym, jednocześnie zachowując coś z architektonicznego dziedzictwa socrealizmu. Tereny zielone zamiast cuchnących straganów, hala sportowa na płycie, Stadion obok, koło dworca. Zastrzyk życia dla Pragi i miasta. Inwestycja na lata- nie tylko na Euro 2012, ale coś co mogło przyciągać wystawców zagranicznych, koncerty, imprezy kulturalne. I oto, pewnego dnia, jej wysokość Bufetowa mówi nam, że w zasadzie to na te wszystkie imprezy to możemy sobie jeździć do cholernych Łomianek. Akurat.

No dobra, a co zamiast Stadionu? Czyżby HGW w swojej dobroci chciała przywrócić tam wspaniałą agorę międzynarodowej kultury i wymiany gospodarczej pod tytułem Jarmark Europa? A figę! Chce walnąć tam osiedla, bo na chciwych deweloperach zbije się w krótkim terminie więcej kasy! I żadnych ale. Tak powiedziała. Grunty są za drogie. Sprzedajmy je pod budowę. Kręćmy lody póki można. To niestety jest tak proste, jak się wydaje. Life is brutal and full of zasadzkas. Mecz obejrzymy w Chorzowie, a Stadion przenieśmy najlepiej gdzieś do Czarnobyla, bo tam są naprawdę tanie grunty. Skandal. Jeśli ktoś wyskoczy mi z tekstem, że interes aglomeracji warszawskiej tudzież całego narodu zależy od tego, czy paru deweloperów wraz z Układem Warszawskim PO-SLD napchają sobie szwajcarskie konta, to przysięgam że- powtarzając za Tarantino- zrobię mu z dupy Jesień Średniowiecza.

Albo następny pomysł- CBA. „Służba, która będzie patrzeć NAM na ręce? No bez przesady, Donek, weź zrób coś z tym. No wiem że nie można zlikwidować, no ale może jakoś tak wyrwać zęby, ugłaskać, cokolwiek!” – wrzeszczał zapewne Schetyna, rzucając przyborami biurowymi w sekretarkę Tuska, z pianą na ustach i wzrokiem krwią nabiegłym jak seryjny morderca w amoku. No i voila- Kamiński musi odejść, CBA połączymy z policyjno-finansowym czymś tam. No i koniec z ostrą polityką karną! Pan Profesor Zoll już się tym zajmie. Tusk u Olejnikowej stwierdził, że potrzebny nam lepszy Ziobro. Jak na razie wygląda na to, że myśląc tym tropem, kilkutonowy czołg T-34 to takie lepsze Ferrari. Jakby nie było, nie wydaje mi się żeby przesadna zachowawczość w walce ze zjawiskami społecznie szkodliwymi typu chuligaństwo czy przestępczość zorganizowana była akurat tym, czego pragnie większość społeczeństwa. Miękkie podejście do tego zagrożenia to katastrofalna pomyłka i powrót to bezskutecznej polityki z czasów III RP. Ale szerzej o sprawie Ministerstwa Sprawiedliwości będzie innym razem.

O polityce zagranicznej i zwrocie o 180 stopni od twardego, godnościowego podejścia braci Kaczyńskich z powrotem do uległości (no bo z jakiego tytułu ekipa Putina tak bardzo cieszy się z nowego rządu w Polsce?) już nawet nie wspomnę. Wygląda na to, że znów będziemy startować z przegranej pozycji, tak wdzięczni, że jesteśmy w UE, że nie będziemy nawet marzyć o sprzeciwianiu się czemukolwiek, tak pełni respektu wobec (nie takich do końca ex) Sowietów, że ani piśniemy, jak przerzucą nam jeszcze pięć rurociągów po dnie Bałtyku. Ale za to jaki respekt, jaki szacunek będziemy mieli w świecie…

Jak na razie Donald Tusk wyśmienicie sprawdza się jako Człowiek-Demolka, problem tylko w tym, że o ile mnie pamięć nie myli, PO namiętnie mówiła coś o budowaniu, zgodzie i takich tam. Chwilowo niestety Tusken Raiderzy uskuteczniają rozwałkę w imię własnych partykularnych interesów i interesów elit skompromitowanej III RP. Jak na razie, sądząc po sondażach, obywatele wciąż pozostają pod urokiem obietnic nowej ekipy. Jednak w momencie, gdy stanie się dla nich jasne to, co dla co po niektórych już jest oczywiste- a mianowicie, że ekipa Tuska buduje cały swój program na negacji działań PiS, a od siebie do dodania ma- poza nielicznymi wyjątkami- niewiele, wówczas notowania mają wszelką szansę pójść w ślady wyników rządu Millera. Kiedy zaś nadejdą wybory- a wcale nie jest powiedziane, że zaczekamy sobie na nie aż 4 lata- elektorat bez skrupułów wytnie naszych rodzimych Tusken Raiderów w pień jak Anakin Skywalker. Szkoda tylko, że za rządy PO zapłaci kondycja państwa i społeczeństwa, ale skoro przeżyliśmy PRL… Ale spoko, PSL dał się już poznać jako niesforny koalicjant, pazerny na stołki w terenie, gdzie zresztą wciąż jest silnie umocowany, korzystając z Zeteselowskich korzeni. Sielanka wcale nie musi potrwać długo…

środa, 24 października 2007

Syndrom Obciachu

Dialog pomiędzy niżej podpisanym a kumpelą, pare tygodni przed marszem do urn:

-No to na kogo głosujesz?
-Hehe, zdziwisz się...
-Na PO.
-Aaaa tam PO. Szukaj dalej...
-LiD?
-...bardziej z prawej.
-No chyba nie na PiS?!?

Szok na twarzy koleżanki mniej więcej taki, jakbym właśnie przyznał się do członkostwa w Al-Kaidzie.

-Czemu nie?
-Człowieku, daj spokój. Jak ty, facet wykształcony, może głosować na taką obciachową partię? Toż wszystkie mohery... Wiesz co? Jeśli wygra PiS, to ja chyba ci ręki nie podam.
-Jakie mohery? Ja nie strzelę focha jak wygra PO, ale powiedz lepiej, co masz do Kaczorów, przecież ten rząd...
-[ciamciaramciaramciaramciaIrlandiaciamciaramciamoheramciadyktaturamcia] (tu wkleić ustandardyzowaną wypowiedź antykaczorową) ... a poza tym to jest obciach głosować na takich ludzi jak Kaczyńscy.

Obciach, jak się okazało, o sile rażenia bomby próżniowej.

Statystyki mówią za siebie. Towarzystwo poniżej dwudziestki piątki (moja grupa wiekowa... masakra) cisnęło PiS w kąt z takim obrzydzeniem, jakby był to kawałek spleśniałej pizzy. I jak tu się dziwić? Komunizm to dla nich trendowe koszulki z Che Guevarą i dziadkowie w podręcznikach dziwnie podobni do kolesia na szyldzie KFC. Okrągły stół? Ten w salonie babci? Aaaa, TEN Okrągły Stół. No nie wiem, chyba spoko był, w książce pisali, że ten Wałęsa to komunizm obalił i w ogóle. Aferałowie? Uwłaszczenie nomenklatury? Ziom, wyluzuj, co to jest, zajęcia z języka obcego?

Po 2005 roku rynek zalała fala antykaczorowej tandety. Trendy rewolucyjne opaski, jazzy t-shirty z kaczuszkami, mizerna "publicystyka" na łamach tak poważnych czasopism społeczno-politycznych jak "Bravo Girl" i tym podobny stuffik, wszystko umiejętnie generujące niechęć do rządu, w zasadzie nie wiadomo dlaczego. A bo tacy niewyględni, będą kazali do kościoła biegać, mundurki, Giertych- jednym słowem totalny OBCIACH. A PO to co innego, w końcu największe autorytety polskiego życia politycznego- Doda i Michał Wiśniewski- ich popierają, albo chociaż LiD, bo ten facet Olejniczak to nawet niczego sobie... komunista? Jaki komunista? Czy oni wszyscy nie wymarli zaraz po 89' ?

Lewicowa machina propagandowa perfekcyjnie wstrzeliła się w mechanizmy wolnorynkowej popkultury, blogów, billboardów, esemesowych żarcików i majspejsa, budując zakłamany obraz w zasadzie bez dyskusji o programie. Postawili na powierzchowne wrażenie, manipulując osobami które o polityce wiedzą mniej więcej tyle co Kononowicz o fizyce kwantowej. I na nic argumenty o historycznej niesprawiedliwości, CBA, wzroście gospodarczym, nowej jakości w życiu publicznym.

Dresiarze i blachary wybrały Platformę.

I tutaj pojadę ostro- PiS po trochu sam strzelił sobie w stopę. Stratedzy partyjni trochę zaspali, nie widząc tej misternej akcji propagandowej wyżerającej mózgi młodego elektoratu, no to teraz mają. Wszystkiemu winien image Kaczorów jako moherowych dziadków spiskujących z Ojcem Rydzykiem i myślących jak tutaj wstawić kamery do naszych sypialni, wsadzić Shazzę do mamra za łapówki i zakazać chodzenia na biby w miniówkach. Niestety, koalicja z Elpeerem i nieliczni purytańscy fundamentaliści w szeregach samego PiS, tacy jak ex-radiomaryjny kobieton Sobecka, ględząca coś o tym, że sex jest zły, czy antyaborcyjny krzyżowiec Marek Jurek, utrwalili taką kłamliwą wizję. Konserwatyzm, prawicowość i sympatia do działań Ziobro & Co stały się obciachem sezonu, seksownym jak kufajka Leppera i grożącym towarzyskim ostracyzmem. Stały się czymś, czego należy się wstydzić.

I co, musi tak być? A gdzie tam. Wystarczy zerknąć sobie do naszych sąsiadów tudzież sojuszników z Afganistanu. Pewnego razu, łażąc z nudów po stronie sympatyków Partii Republikańskiej, wyczaiłem zjawiska nie do pomyślenia w naszym systemie- atrakcyjne blondyny w koszulkach z podobizną Reagana i skreślonym symbolem ZSRR, nadruki typu "wyobraź sobie... świat bez liberałów" albo- nie kituję!- stronkę randkową dla fanów partii, hasło reklamowe: "nigdy już nie będę musiała chadzać na randki z liberałami". Wypas. We Francji Sarko wykreował się na niezłego playboya, tak że publikę bardziej ekscytują jego wypady na Rivierę czy imprezy na ranczu prezydenta Busha niż codzienność poluityczna. U nas, niestety, wciąż pokutuje siermiężny image smutnych radykałów z ojcem dyrektorem w tle, i nawet Ziobro- Harry Potter polskiej polityki- nie mógł tego trendu odwrócić.

Tak więc dopóki nie zobaczę na warszawskim deptaku ponętnych panien ze stylowym wizerunkiem Dorna, wykrzykującego do komunistów "Małczat', sabaki!", zakładam, że walka o młody elektorat to syzyfowa praca. Jasne, trudno wymagać żeby premier występował topless jak Towarzysz Putin, ale materiał na pozytywną kampanię jest. PiS ma potężny zasób polityków błyskotliwych i charakternych, którzy wpompowali w naszą popkulturę więcej neologizmów i zabawnych powiedzonek niż cała opocyzja razem wzięta. I tym należy się chwalić, a nie chować ich pod dywan. Z nudziarzy pokroju Komorowskiego czy innych aparatczykowskich androidów nikt ikon kultury młodzieżowej nie zrobi. Grunt to uczynić atut z klasyków typu "kamasze" czy "wykształciuchy", wylansować model konserwatysty nowoczesnego- bo szczerze, uczciwości i odpowiedzialności za państwo i wartości naprawdę nie ma się co wstydzić.

Zróbmy z platformersów największych frajerów roku. Program programem, ale umówmy się- głosować na Donaldo, to jest dopiero obciach...

wtorek, 23 października 2007

Imperium Kontratakuje, czyli Manifest Ciemnych Sił Reakcji

Pozdrowienia, Ziemianie! Z pokładu Gwiezdnego Niszczyciela SABA mówi do was marszałek Kaczystowskich zastępów, ostatni z Sithów, samozwańczy następca poległego bohatersko Lorda Wejdera! Nie lękajcie się, bo oto nadchodzi wybawienie! Nasza gwiezdna flota Moherowych Szturmowców wkrótce uderzy w rozrastające się na waszej planecie bazy Platformersów, mściwych i okrutnych robotów z oprogramowaniem Made in Prokom, którzy udając wybawicieli rodzaju ludzkiego zawłaszczyli waszą domenę, wspierani przez nikczemnych hakerów pod wodzą Łukasza Fołtyna. Lecz teraz czas Tuskatrona i jego mechanoidalnych ziomków ma się ku końcowi! Za moment uderzenie naszych laserów orbitalnych...

OK, trochę się rozpędziłem :P

A więc inaczej. Niniejszy blog jest takim sobie narzędziem terapii post-wstrząsowej, mającym na celu wyleczenie wyborczego kaca nie wynikającego bynajmniej z przedawkowania trunków podczas mocno nakrapianej imprezy po zwycięstwie PO. Zdołowany obrazem słupków statystyk i tryumfujących wykształciuchów zdecydowałem się więc przejść do czynów- i oto efekt... Parę rzeczy rzuca się w oczy od razu, ale nic nie jest do końca takie jak się wydaje, więc na początek krótkie FAQ prewencyjne, uprzedzające ewentualne pytania...

TAK, popieram PiS, Kaczyzm, orwellowską politykę represji i co tam jeszcze chcecie. Drugiej Irlandii mi nie potrzeba, i do tego- o zgrozo!- uważam że Ziobro jest spoko. Rozbrajająca szczerość, czyż nie? :P

NIE, nie jestem słuchaczem Radyja ani nie mieszkam w kurnej chatce w jakiejś zapadłej wsi gdzie nie ma prądu a 90% ludzi nie potrafi czytać. Gorzej, jestem zdeklarowanym ateistą i to jeszcze z Warszawy! O__O No i gdzie tu "stereotypowy wyborca PiS"? :P

NIE, nie noszę moherowego beretu, bo mi do fryzu nie pasuje. Poza tym moher gryzie gorzej niż wsadzenie łba w mrowisko więc no way. Pod względem estetycznym w ogóle kiepsko podpadam pod wizualny stereotyp prawicowego elektoratu i obawiam się że niektórzy mogliby nawet podejrzewać mnie o jakieś obleśne lewactwo X___X

TAK, wierzę w Układ, tak samo jak wierzę w układ słoneczny. Gadanie, że Układ to fikcja jest na tym tle zajebiście retro i w ogóle totalnie ptolomejskie- ale totalnie zupelnie pozbawione sensu.

NIE, nie płakałem po Blidzie.

NIE, Bolek nie zasługuje na terapię w Tworkach, bo na głupotę skutecznej terapii nikt jeszcze nie stworzył.

TAK, Bolek to nikt inny jak Lech W., były prezydent III RP (również byłej), pasjonat rejsów pontonowych, skoków przez płot i zapalony pisarz (ulubiona forma literacka: lojalki dla UB).

NIE, mordy wy moje, nie dostaje kasy za działalność propagandową, przeciwnie piszę po kryjomu bo jak mnie szef nakryje to będzie mogiła o___O

NIE, nie piszę także ze względów stricte ideowych, wyznaniowych czy takich tam. Słowo- klucz to zdrowy rozsądek i poczucie tak zwanej odpowiedzialności za Państwo. Wiem wiem większość wyborców LiD w tym momencie przerywa lekturę i odpala wikisłownik…


Skrótowo- PiS to wbrew temu, co wmawiaja nam media pokroju TVN24, zaden ruch walniętych ideowców urządzających niepotrzebne nikomu krucjaty. Przeciwnie, to była- i jest- jedyna ekipa zdolna wymieść bałagan pozostawiony po latach panowania ustrojowego mutanta o xywce Czecia Erpe, skasować korupcyjne powiązania i układy czyniące pole minowe z życia publicznego i gospodarczego, zredukować żulokrację uliczną i nauczyć respektu Towarzysza Putina i lewicowe elity Europy. Gorzej że ostatnimi czasy partia ta była jak samotny komandos walczący z dywizją pancerną wspieraną przez snajperów, śmigłowce bojowe i inne świństwa militarne, no i- co poradzić- musiał zejść z pola bitwy z raną postrzałową. Ale spoko, marines never die, jak mówi przysłowie… Póki co, ja zajmę się małą akcją dywersyjną. Co mi szkodzi. Nudę w pracy trzeba jakoś spożytkować… ^___^

CDN...